#PÓŁ (1)

Nareszcie!

Zdecydowanie najcięższy rok za mną. 😍  Ojjj, co to było....

Pierwszą połowę III roku opisałam w dwóch postach <tu i tu>. Jak zatem wyglądał semestr numer sześć?



PATOMORFOLOGIA
Zdecydowana królowa całego roku. Niemalże codzienna nauka, a i tak było za mało. Robbins od deski do deski, wykłady, a czasem trzeba było nieźle strzelać. Moje optymistyczne myśli zostały troszkę przytępione przez nawał nauki, zmianę prowadzącego i wykłady, których większa (dużo) część poświęcona była zagadnieniom rozbudowanym, których w książce nie uświadczysz. Mimo wszystko jednak lubiłam ten przedmiot, ale chyba jako jedna z nielicznych. Według mnie warto się do niego przyłożyć, bo potem dużo rzeczy (nie tych stricte morfologicznych) może się przydać na innych przedmiotach.
Sama forma zajęć się nie zmieniła, tylko część praktyczna kolokwium semestralnego była cięższa, ponieważ nie było podanych dodatkowych informacji o pacjencie, oprócz "polip jelita grubego" i zdjęcia preparatu. Za to egzamin teoretyczny... Nie będę go oceniać, bo na szczęście udało mi się go ominąć, ale to, że nie zdała go połowa roku, mówi samo za siebie.
Na sekcję zwłok moja grupa również nie trafiła 😩
Także moja rada - kup Robbinsa, zepnij pośladki i szykuj się na dziką jazdę!

PATOFIZJOLOGIA
Dużo się zmieniło w porównaniu do poprzedniego semestru - lepiej? Gorzej?
Po pierwsze zajęcia rozplanowane były przez cały semestr, a nie zblokowane w jeden tydzień. Wychodziło ich około 1 w tygodniu, plus wykłady (z których część się nie odbyła hehe).
Po drugie podstawą stała się Zahorska, chociaż moim zdaniem nie jest to idealna książka do patofizjo... W tym semestrze mieliśmy wreszcie zajęcia z serduszka, pulmonologii, alergologii, transplantologii, rkz i g. wodno-elektrolitowej, no i do tego układ krzepnięcia.
Kolejna sprawa - zaliczenie semestralne było dzikie, ponieważ pytania wyświetlane były na małych slajdach i trzeba było w 45 sekund zdążyć przeczytać niejednokrotnie rozbudowane pytanie, głęboko się zastanowić i jeszcze zaznaczyć odpowiedź. A czasem coś obliczyć! Niby na końcu było jeszcze po 15s czasu na każde pytanko, ale to to nawet nie starczało na ponowne przemyślenie. Oby to się już nie powtórzyło xd
Egzamin ustny u profesora też to najfajniejszych zdarzeń w życiu nie należał, ale koniec końców większość osób zakończyła już patofizjologię na amen.
Jeżeli prof się nie zmieni, polecam chodzić na wykłady ze względu na listy obecności. Mogą one zaważyć na Waszej ocenie z egz. I nie proście znajomych o wpisanie, bo zwykle lista jest czytana... xd

GENETYKA KLINICZNA
Czyli hitu część dalsza. Jak ostatnio pisałam, wykłady odbyły się w semestrze zimowym, natomiast blok ćwiczeń w letnim 😄 Mimo wszystko były one dość fajne. Zajęły 3 dni życia. Pierwsze ćwiczenia odbywały się zwykle w poradni genetycznej w przychodni na Hetmańskiej, na drugich spacerowaliśmy po szpitalu na Lwowskiej w poszukiwaniu dzieci z problemami genetycznymi, a na trzecich gościliśmy w poradni genetycznej w Profamilii i na oddziale na noworodków. Bez stresu, bez pytania i ocen.
Natomiast egzamin wyglądał prawie tak samo, jak w tamtym roku na genetyce ogólnej. Jedyna różnica - kolejka jeszcz bardziej się wydłużyła, przez co ludzie wychodzili stamtąd koło 22-23.... heh. Do gabinetu wchodziło się trójkami, losowało kartę pytać i dawajta! Pierwsze pytanie to opis kliniczny pacjenta, który zgłosił się do poradni - trzeba było zaproponować wstępne rozpoznanie, diagnostykę, różnicowanie. W drugim podany był jakiś objaw (np. nałogowe poronienia, zaburzenia napadowe), do którego również należało dopasować doagnostykę różnicową. A trzecie to bardziej teoretyczne pojęcie z genetyki. Ogólnie nie było źle, chyba wszyscy zdali 🙆
Ale z czego się uczyć - nie wiem. Przydaje się ogólna wiedza ze wszystkich przedmiotów, no i z genetyki z II roku...

FARMAKOLOGIA
Po anatomii (albo i przed) największy strach studiów. U nas pierwszy z 3 semestrów zaczął się dość... miło.
Mieliśmy raz na dwa tygodnie 1,5h ćwiczeń, na których prowadzący (pan prof albo pani prof) nas pytał, ćwiczyliśmy pisanie recept i prezentowaliśmy nasze wypociny - prezki na temat związany z ćwiczeniami). Do tego tyle samo wykładów. Zdążyliśmy przerobić całe antybiotyki, leki p.wirusowe/pasożytnicze/grzybicze (ukłon w stronę mikrobiologii, która nam tu naprawdę dużo pomogła), leki dermatologiczne, środki odkażające, część autakoidów i coś tam jeszcze. 2 testowe kolokwia, system punktowy niemal identyczny, jak na toksykologii. Dostawało się dodatkowe 0,5 pkt za niewykorzystanie nieprzygotowania 😅
Została jeszcze sprawa kolokwium z receptury... Pierwszy termin: 10 recept w 40 minut, w tym kilka na bardziej skomplikowane leki "robione", próg 7/10 (chociaż podobno obniżony do 6,5)  rezultat - sporo osób do poprawy. Drugi termin był już spokojniejszy, więcej czasu, więcej zdanych. Ogólnie trzeba mieć swój indeks leków (np. taki z medycyny praktycznej albo pharmindex taki mniejszy), który można zabrać na kolokwium i w tym minimalnym  przedziale czasowym próbować znaleźć odpowiedni lek. Także polecam zakup! Co najśmieszniejsze, nie trzeba mieć wcale najnowszego wydania, może być takie sprzed kilku lat. Okazują się one nie gorsze, a nawet w niektórych przypadkach lepsze, bo opis jest bardziej rozbudowany! 😆
Co do książek, to oczywiście żadna nie jest idealna, dlatego mieliśmy duży wybór.... Głównie prym wiedzie Korbut (polecam!), nowe wydanie farmakologii Rajtar-Cynke, częściowo Mutschler i wybrane np. tabelki z Ranga.
Ogólnie - bez paniki!

#cdn

12 komentarzy:

  1. A ja mam takie pytanie gdzie odbywacie i odbywać będziecie zajęcia kliniczne. Jest to tylko Rzeszów czy też okolice? Czy uczelnia ma podpisane umowy ze szpitalami? Co ze szpitalem uniwersyteckim?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głównie szpital wojewódzki na Lwowskiej i Szopena :) Zakaźne mieliśmy w Łańcucie jeszcze (20 min od Rzeszowa), nie wiadomo, czy też geriatrii tam nie będzie. Ale to wyjatki. Jest lista szpitali na umowach, można robić praktyki w innych województwach też. Szpital uniwersytecki w planach, ale szczerze mówiąc, to jakoś nie czuję ogromnej potrzeby, żeby on istniał :D Mamy dwa szpitale kliniczne, a nas jest mało, mieścimy się :D

      Usuń
    2. Szpital uniwersytecki ma wyższy poziom finansowania ;p

      Usuń
  2. Jak wygląda sprawa z kołami są jakieś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewniee, mamy koło z dermy, zakaźnych, kardio, fizjologii, anatomiczne, genetyki klinicznej i jakieś tam jeszcze :)

      Usuń
  3. A sa jakies wymiany studenckie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, można na Erasmusa wyjechać i ruszają w tym roku chyba praktyki wakacyjne z IFMSA też :)

    OdpowiedzUsuń
  5. a koła są od którego roku? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie chyba od samego początku, ale na I roku rzadko kto chodzi, bo trochę nie ma czasu na to :D Od drugiego już na sto pro, ludzie już na konferencje jeździli z pracami

      Usuń
  6. po 1 roku praktyk oddzial się wybiera? w Rzeszowie jest prosektorium a sązajęcia ze zwłokami czy wszystko na stołach elektronicznych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mozesz wybrać dowolny oddział :) I na drugie pytanie również - tak - jest już sporo ciał, którymi zajmują się między innymi studenci z koła anatomicznego i pięknie je preparują :) ALe stół też jest!

      Usuń