angielsko


Przeglądnęłam, przeczytałam, oceniłam, teraz czas na naukę!



Mimo, że nie zamierzam po studiach wyjeżdżać za granicę i podobnie rzecz się ma w przypadku moich ostatnich praktyk wakacyjnych (niestety), to wiem, że naprawdę przyda mi się podszlifowanie moich językowych umiejętności w zakresie medycyny. A po co? No cóż, przecież prawie wszystkie artykuły i rekomendacje napisane są po angielsku. Muszę coś rozumieć! W drugą stronę również - coś tam trzeba umieć pisać 😛 Konferencje, szkolenia medyczne - coraz częściej międzynarodowe i coraz częściej przeprowadzane w języku obcym. A nuż się trafi niedługo jakiś zagraniczny wyjazd? A w przyszłości to już na pewno! Wniosek z tego jeden, trzeba umieć angielski.

W moje łapki trafił podręcznik: angielski medyczny, od wydawnictwa Edgard. Na pierwszy rzut oka - wow, naprawdę niewiele umiem 😝 Nie dość, że od mojego egzaminu z angielskiego na II roku minęło już trochę lat, to w dodatku niektóre ze słówek są naprawdę profesjonalne i nieznane mi wcześniej. Najważniejsze jest pogrupowanie słownictwa w działy medycyny (mogę bezkarnie buszować głównie w ginekologii oraz położnictwie 😍) i pokazanie słówek od razu w zdaniach. Do tego dialogi rozmów z pacjentem, no i sporo ćwiczeń - wszystko się układa i jest jakaś motywacja, żeby postarać się bardziej. 

Wiadomo, czasu nie ma dużo, ale na kilka słówek dziennie spokojnie można poświęcić troszkę czasu. I cyk, podręcznik będzie zrobiony, a nasze życie łatwiejsze!

W porównaniu do mojego podręcznika do ang medycznego, z którego korzystaliśmy na studiach, to słownictwo w tym obecnym jest dużo bardziej zaawansowane i  dostosowane już do pracy, do działalności zawodowej. Słówek jest ponad tysiąc, może nie jakoś kosmicznie dużo, ale od czegoś trzeba zacząć!

Polecam polecam, serio 😊 A jeżeli ktoś lubi, można dokupić jeszcze gruby słownik i fiszki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz