żongluję kawałkami

Pora na kolejny smakowity kawałek opowieści o początkach trzeciego roku w Rzeszowie 😛




Patomorfologia o dziwo bardzo mi się spodobała. Na początku krótkie 15 testowych pytań, a później oglądanie preparatów mikroskopowych przez dwie godzinki i omawianie nieprawidłowości. Prowadzący wplatają nam też kliniczne elementy, więc wcale nie zasypiamy xd. Robbins od deski do deski oczywiścieeeee.

Na propedeutyce interny jesteśmy przypisani ...
... piątkami klinicznymi na cały semestr do konkretnych asystentów. Moja grupka trafiła akurat na oddział gastroenterologii - jestem zadowolona, chociaż oczywiście wolałabym sobie poosłuchiwać serducha 😍Na pierwszych zajęciach zbieraliśmy w parach i trójkach dokładny wywiad z pacjentami, później omawialiśmy przypadki i próbowaliśmy też diagnozować. W przyszłym tygodniu zaczynamy badanie fizykalne - nie mogę się doczekać! Trzeba tylko pamiętać o wyprasowaniu fartucha i eleganckim ubraniu, bo na niektórych oddziałach trochę się tego czepiają haha.

Podobnie przedstawia się propedeutyka pediatrii, tylko tutaj oczywiście rozmawia się głównie z rodzicami, co może pewne sprawiać trudności. Ogólnie prowadzący są świetni, wykłady ciekawe, zobaczymy, jak będą wyglądać drugie zajęcia. Każda grupka ma ćwiczenia na innym oddziale dziecięcym w szpitalu nr 2. Nigdy nie myślałam o wybraniu specjalizacji związanej z pediatrią i myślę, że raczej się to nie zmieni - ale zajęcia na duży plus!

Propedeutyka chorób narządu żucia to tak naprawdę chirurgia twarzowo-szczękowa - miałam jedne ćwiczenia, na których zwiedzaliśmy oddział i oglądaliśmy operację wycięcia nowotworu dziąsła wraz ze ślinianką podżuchwową i okolicznymi węzłami chłonnymi. Byliśmy również w pokoju zabiegowym, gdzie odbywają się "operacyjki" w znieczuleniu miejscowym. W sumie czeka nas 5 ćwiczeń na oddziale.

Na ćwiczenia z toksykologii, genetyki, patofizjologii wciąż czekam. Na całe nieszczęście toksykologia coraz bliżej - zostaliśmy zawaleni 260 stronami Seńczuka, na których męczą myszki, szczury i inne króliki różnymi toksynami... 

Najbardziej zdziwił nas fakultet. Z dwóch możliwych wybrałam lasery w medycynie, które okazały się przedmiotem pod tytułem laser in medicine i są prowadzone przez Amerykanina 😂 W dodatku na zaliczenie trzeba przedstawić prezentację na temat związany z laserami (oczywiście po angielsku) lub napisać minimum 10 stronnicowy artykuł na podobny temat. Hehehe. A mogłam pójść na biologię molekularną - porobiłabym PCR albo inne elektroforezy...  

------>
Ogólnie jestem naprawdę zadowolona. Wszyscy prowadzący są zaangażowani, chcą nam pokazać jak najwięcej... 😍 Oczywiście nie mogłoby zabraknąć problemów z organizacją. Trochę (bardzo) nas to dziwi, że zblokowali nam zajęcia z ... patofizjo, natomiast nic z klinik. Cóż. Może w drugim semestrze się ogarną. No i plan zajęć, mamy tylko z tygodnia na tydzień, więc nie mam pojęcia, jak będzie wyglądało moje życie za tydzień. A i plan potrafi się zmienić z dnia na dzień 😁  Życie na krawędzi normalnie!

Obiecuję Wam, że jak tylko wygrzebię się z opisów poszczególnych przedmiotów, to poopowiadam troszkę o chorobach, które napotkałam ! A tymczasem wracam do książek, bo zostało mi kilka kartek do skończenia rozdziału tej pasjonującej toksyko... Buziaki 😘

2 komentarze:

  1. Trochę nie na temat, ale wiesz może czy będą w tym roku jakieś dni otwarte czy coś podobnego dla maturzystów? Bardzo chętnie bym się wybrała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) O dniach otwartych nie wiemmm, na razie 10 listopada będzie Forum Maturzystów :)

      Usuń