Praktyki część druga, czyli Szpitalny Oddział Ratunkowy
Dopiero kilka dni temu zorientowałam się, że nie, o zgrozo, nie opisałam moich tygodniowych praktyk na SORze! Muszę to szybko nadrobić.
Odbywałam je na jedynym oddziale ratunkowym w Rzeszowie, czyli w "dwójce". Calutkie 5 dni (już chyba wiecie, że lubię zbierać nowe doświadczenia i nie uciekam przed nimi do domu) spędzone w białym fartuchu i adidaskach, ze stetopskopem w kieszeni i plakietką na piersi. Zwykle przychodziłam koło godziny 10:00, ponieważ - nie wiem, dlaczego się tak dzieje - ale właśnie od około 10:15 zaczynają się zapełniać łóżka i wreszcie nie ma spokojui i nudy.
Nasz SOR podzielony jest na takie trzy miejsca:
* erka, czyli sale ratunkowe - leżeli tam pacjenci objęci obowiązkowym monitorowaniem, w cięższym stanie, przywiezieni karetkami
* obszar (konsultacji) - pacjenci, którzy sami zgłosili się na SOR, nie będący priorytetem w obserwowaniu; tutaj dokonywano badań, diagnostyki i selekcji chorych na tych, którzy sa na tyle zdrowi, że mogą wrócić bezpiecznie do domu, oraz na tych, którzy zostaną przyjęci na dany oddział.
* mała sala zabiegowa - moja ulubiona 😁, w której rezydowali głównie ortopedzi - tutaj trafiali pacjenci z mniejszymi urazami do szycia, gipsowania itp.
Najczęściej przebywałam na erce, zaglądając cały czas do zabiegowego (żeby niczego fascynującego nie przegapić!).
Co należało do moich obowiązków? Chyba przede wszystkim nie przeszkadzać lekarzom, ratownikom i pielęgniarkom. Jeżeli już o coś mnie proszono, to było to przewiezienie pacjenta na TK, USG albo RTG (co też nie było takie złe, bo przynajmniej pooglądałam sobie wyniki i mogłam na spokojnie poznać historię chorego). A do reszty trzeba było się zwykle pchać.. Kilkadziesiąt razy zrobiłam EKG, to chyba mój najczęstszy obowiązek. Udało mi się również pobierać krew i zakładać wenflon kilka razy - na szczęście trafiłam na ładniutkie żyły. Troszkę osłuchiwałam, obserwowałam wiele razy najczęściej spotykane konsultacje specjalistów na SORze: neurologiczne i kardiologiczne, ale też toksykologiczne i neurochirurgiczne. Oraz oczywiście ortopedyczne. Bardzo wielu pacjentów cierpiało z powodu układu krażenia - migotanie przedsionków, częstoskurcz komorowy, zawały mięśnia sercowego... Dlatego nauczę się interpretować to szlaczkowe EKG! Byłam również w sterowni podczas koronarografii oraz przy resuscytacji, odbarczaniu płynu osierdziowego, kolanowego - trochę się tego uzbierało. Do tego perełka - szycie. Po raz pierwszy sama założyłam 4 szwy 😍😍
Ale jednak większość czasu praktyk polegało na przemieszczaniu się pomiędzy salami i chorymi jak duchy, szukając czegoś do robienia, przeglądając dokumentacje pacjentów i próbując natrafić na coś ciekawego.
--> bardziej szczegółowe opowieści o praktykach możecie znaleźć na instagramie
Mimo wszystko i tak jestem zadowolona, bo z opowieści wiem, że robiłam naprawdę dużo. Największa rada: trzeba pchać się do roboty i szukać okazji! To trudne, wiem.. Nie każdy ma taką osobowość. Mnie też było ciężko, ale.. jakoś poszło 😊
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kurczę, jeśli trafię w takie miejsce, gdzie będę musiała prosić o pozwolenie na zrobienie czegokolwiek, to chyba skończy się to tym, że całe praktyki przesiedzę w kącie ;-) Jestem strasznie nieśmiała jeśli o to chodzi :-D
OdpowiedzUsuńA tymczasem zapraszam na mojego bloga: blondynkanamedycynie.blog.pl
Czasami o coś proszą, jak stoisz blisko... :P
UsuńMiło poczytać o praktykach i powspominać stare czasy, nostalgia :) Ciekawy był to okres.
OdpowiedzUsuńTeż będę pewnie kiedyś miło wspominać praktyki... Mam nadzieję :) ;)
UsuńJa w szpitalu jeszcze nigdy nie byłem i z tym czuję się bardzo dobrze.Moim zdaniem jestem z tego powodu bardzo zadowolony.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście nie raz bywa tak, że nie masz co robić i przez cały tydzień nawet nie zbrudzisz ani jednego fartucha, kitla, czy bluzy damskiej medycznej. Zdarza się też i odwrotna sytuacja, gdy przez wiele dni masz tyle pracy, że nie wiadomo w co ręce włożyć :) niemniej jednak, takie praktyki, czy staż do doskonała okazja żeby się wiele nauczyć :)
OdpowiedzUsuńCiekawy opis! Faktycznie zabieganie o zajęcia na takich praktykach może być problemem dla studenta, ale myślę, że warto się przełamać i próbować. W końcu dzięki praktyce powinien mieć on już jakieś umiejętności praktyczne i pewne doświadczenie.
OdpowiedzUsuńPage
OdpowiedzUsuńStrona
OdpowiedzUsuńPodczas praktyk w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym doświadczysz intensywnego tempa pracy i zdobędziesz bezcenne doświadczenie w opiece nad pacjentami w stanach nagłego zagrożenia życia.
OdpowiedzUsuń