O co chodzi z tymi blokami?


Temat, który mnie w tym momencie najbardziej boli.
Od razu zastrzegam, że jeżeli napiszę coś niezgodnego z prawdą, bardzo proszę o poprawę! Nie studiuję na wszystkich uczelniach w Polsce i nie wiem, jak to wszystko wygląda.

Co to są w ogóle te "bloki"? Tak z grubsza: na prawie wszystkich uczelniach (na pewno wyjątkiem jest Lublin) zwykle od IV roku zajęcia są zblokowane. Jak to wygląda? (Oczywiście pomijam tu liczbę godzin przeznaczoną na dany blok itp.)
Przypuśćmy, że grupa A ma rozpisany pierwszy blok z kardiologii. Trwa on 2 tygodnie. Przez te dni grupa A chodzi sobie codziennie na Oddział Kardiologii, od godziny 8 do 13. Zwykle są to ćwiczenia kliniczne, poprzedzone krótkim teoretycznym wstępem w postaci seminarium. Następnie odbywają się zajęcia popołudniowe, zwykle są to wykłady albo ćwiczenia, których nie da się za bardzo zblokować, np. farmakologia. I tak mijają kolejne dni. W tym samym czasie grupa B ma blok z ortopedii. Po tych dwóch tygodniach idą na kolejne bloki, grupa A na okulistykę, a grupa B na nefrologię. I tak się toczy życie. Na koniec bloku odbywa się zaliczenie. Egzamin jest albo w sesji na koniec semestru, albo w sesji ciągłej (czyli w trakcie semestru). Taka w skrócie filozofia.
Modyfikacje zależą od uczelni, na przykład ŚUM miał stworzony dzień wykładowy, dzięki czemu wykłady nie odbywały się wieczorami, tylko w ciągu tego jednego dnia, kiedy nie było innych zajęć.
Dlaczego to jest takie fajne?
1. Grupa A uczy się przez 2 tygodnie dzień w dzień kardiologii, ma czas się na niej skupić i całe życie toczy się wokół serca. I prawie nic innego ich nie obchodzi.
2. Studenci zapoznają się z historią pacjentów od samego zgłoszenia do szpitala, poprzez cały proces diagnostyczny, terapeutyczny, aż do wypisu. Widzą pacjenta dzień w dzień, widzą zmiany, jakie u niego zachodzą, widzą leczenie.
3. Blokowanie zajęć w takie długie ćwiczenia trwające np. 5 godzin zegarowych zmniejsza niesamowicie liczbę okienek i skraca czas spędzany na uczelni. Zmniejsza również czas i koszty dojazdu między różnymi budynkami. Bloki zwiększają czas, który można przeznaczyć na, no nie wiem, naukę????
4. Przez odwiedzanie codziennie tego samego oddziału bardzo dobrze poznaje się lekarzy, pielęgniarki, innych pracowników, zasady na nim panujące itp.
5. Układanie planu zajęć jest dużo łatwiejsze.

Dlaczego bez bloków nie jest fajnie?
1. Bez bloków wygląda to tak, że np. nasze ćwiczenia z reumatologii zawsze wypadają tylko i wyłącznie w środy między 11 a 13. Jest to pora obiadowa, więc pacjenci nie mają czasu ani ochoty na nasze długaśne wywiady. Nasze zajęcia mogą być wpisane na taki dzień tygodnia, w którym na przykład na oddziale chirurgicznym operuje się wyłącznie nowotwory piersi.
Uczymy się wszystkiego na raz, a jednocześnie niczego, bo kiedy?
2. Widzimy ciągle innych pacjentów. Ok, to ma sens, jeżeli oddział jest mały i chodzenie na niego przez tydzień powodowałoby badanie 5 tych samych pacjentów przez tydzień. Nie wiemy, co się z nimi stało w kolejny dzień. Czy operacja się powiodła. Czy zastosowane leczenie przyniosło jakiś skutek. Czy podejrzewana etiologia okazała się prawdziwa.
3. Miliony okienek. Miliony krążenia między jednym szpitalem a drugim. A przy okazji jeszcze między kampusem uczelni. Mimo obecności okienek nie mamy czasu zjeść ani chociaż troszeczkę odpocząć. Życie bez przynajmniej jednego samochodu na grupę (w zasadzie 2, bo grupy 6-osobowe) jest niemożliwe bez dużych spóźnień. Przerwy powodują rozciąganie naszego dnia od 8 do 20. W rezultacie wracając przed 21 do domu, masz siłę tylko na pójście spać.
4. Jedne zajęcia z chirurgii na Szopena, dwa na kardiochirurgii, dwa na Lwowskiej. Jak mamy poznać oddział?
5. Na temat planu to już nie chcę się wypowiadać.
6. Zajęcia z chirurgii szczękowo-twarzowej raz na miesiąc? Spoko, przez miesięczną przerwę na pewno niczego nie zapomnimy.

Dwa razy mieliśmy zblokowane zajęcia. Jeden semestr z patofizjologii, a także 3 ćwiczenia z genetyki klinicznej. Nie wiem, co powiedzą moi rzeszowscy współtowarzysze, ale według mnie to było naprawdę super zorganizowane i nauczyłam się wtedy dużo rzeczy.

Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że bloki nie są rozwiązaniem idealnym. Można znaleźć sporo wad tego pomysłu. Na przykład życie przez dwa tygodnie na kardiologii może się znudzić do porzygu. Ale myślę, że ich zasadność potwierdza też fakt, że prawie wszystkie uczelnie z nich korzystają. Niczego lepszego do tej pory nie wynaleziono ;)

W  Rzeszowie rozwiązałoby to wiele naszych bolączek, między innymi właśnie taki rozlazły plan i nasz brak jakiegokolwiek życia poza UR.
Dlaczego więc nie wprowadzono bloków?
Nikt ze studentów dokładnie tego nie wie (chyba). Na pewno mówiono nam, że chodzi o to, że nie wszystkie zajęcia da się zblokować, ponieważ prowadzący mogą nas uczyć tylko w dzień X w godzinach Y. Plus nie wszyscy popierają ten pomysł i nie zgadzają się na bloki. Chociaż ja tam znam tylko tych popierających. Dla naszego rocznika królików doświadczalnych nie ma na nie szans.
Młodsi, pytacie - co z nami? Nie wiem. Myślę, że jak my i Wy będziecie o to walczyć, to jest szansa.

Czy da się przeżyć bez bloków? Jak widać - da się. Ale co to za życie? :D

Na koniec pragnę tylko trochę uspokoić. To my, IV rok, jesteśmy królikami 🙈🙈 Dużo niedoskonałości się  poprawia z biegiem lat. Trzeba mieć jakąś nadzieję na przyszłość...

A wielką, ogromną nadzieją i zaletą tego uniwersytetu są rzeszowscy lekarze - nie znudzeni studentami, chętnie się nami zajmują, starają się i przekazują wiedzę. 😍

14 komentarzy:

  1. Wrocław też chyba nie ma bloków. Nie wyobrażam sobie zajęć nie-w-blokach, jaki bałagan myślowy :O A Poznań jaki ma fajny plan, bloki i przerwy między nimi - patrzę z zazdrością ze Szczecina, my ciągiem od października do lipca, z dziurami na święta i wielkanoc... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro zajęcia nie-w-blokach funkcjonują w Lublinie, to dlaczego władze Twojego uniwersytetu nie wezmą z Lublina przykładu i nie zaaranżują zajęć właśnie w taki sposob?

    OdpowiedzUsuń
  3. " 2. Studenci zapoznają się z historią pacjentów od samego zgłoszenia do szpitala, poprzez cały proces diagnostyczny, terapeutyczny, aż do wypisu. Widzą pacjenta dzień w dzień, widzą zmiany, jakie u niego zachodzą, widzą leczenie" - akurat mam u siebie bloki i muszę powiedzieć, że nie zawsze jest to prawdą. Często po prostu zbiera się wywiady, codziennie od innych pacjentów, omawia się ich leczenie itp. - ale jak pierwszego dnia omówiliśmy (a wcześniej zbadaliśmy i zebraliśmy wywiad) Pana X i Y, to następnego dnia omawiamy Panią Z i N, natomiast do wcześniejszych pacjentów nie wracamy. Ten punkt idealnie wpasowuje się w takie dwutygodniowe praktyki studenckie na oddziale, a nie w ćwiczenia w ramach bloków.

    Większość bloków ma jedną wielką wadę, o której zapomniałaś napisać - dużo zależy od tego, na jakiego asystenta trafisz. Przykład, na gastrologii można trafić na endoskopistę i oglądać przez cały tydzień endoskopię, można też trafić na asystenta który siedzi tylko w poradni, a można na takiego który tylko na oddziale pracuje. Podgrupa 1 będzie przez cały tydzień oglądała endoskopie (a poradni i oddziału nie zobaczy), podgrupa 2 cały tydzień poradnia (endoskopii i oddziału nie zobaczy, podgrupa 3 cały tydzień oddział (poradni i endoskopii nie zobaczy)
    Podobnie np. z kardiologią i asystentem ablacjonista (oglądanie ablacji), asystentem w poradni (poradnia kardiologiczna, próby wysiłkowe, echo), a asystentem na oddziale.
    Muszę przyznać, że rotacja asystentów na blokach (czyli np. jeden dzień podrupa 1 ablacje, 2 poradnia, 3 oddział, kolejny dzień 2 ablacje, 1 oddział, 3 poradnia itp.) jest rzadko spotykana. A szkoda, bo przez to dałoby się więcej rzeczy podczas studiów zobaczyć i doświadczyć :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi asystentami u nas jest to samo - raz w tygodniu ma się zajęcia ciągle z tym samym asystentem.. I też zależy na jakiego się trafi.. :) Ale jest to bardzo niesprawiedliwe. U nas na szczęście prowadzący w większości są tacy "oddziałowi", no a oprócz tego chcą się nami zajmować i starają się - tu nie ma się czego przyczepić, naprawdę. Wielki plus dla rzeszowskich lekarzy!

      Taka rotacja w blokach byłaby idealna, zgadzam się w 100%. Ale to już chyba tylko idealne uczelnie tak mają :D :((

      Usuń
    2. Jeszcze czasami bloki potrafią być tak rozłożone, że pół radiologii jest na 4 roku, a drugie pół na 5. Trochę to dobrze, bo dwa razy się będzie tego uczyło i więcej się zapamięta, trochę to jednak też złe, bo można byłoby się nauczyć raz a porządnie (a wiedza jednak przez rok uleci...)
      Trzeba korzystać z tego co jest, uczyć się i robić swoje, udzielać się na kołach i jak najlepiej przejść przez ten czas studiów! :D

      Usuń
    3. Robię wszystko, tylko chciałabym trochę więcej czasu na to :D Uczyć się też tego, co mnie interesuje...

      Usuń
    4. Czasami trzeba jednak trochę selekcjonować informacje do nauki :P I czas się znajduje... A w zależności od interesującej dziedziny, to albo już na starcie nie ma dobrych polskich materiałów dostępnych, albo w końcu dochodzi się do takiego momentu, kiedy polskojęzyczne książki się wyczerpują ;)))
      Albo do momentu, kiedy zdobyte nici chirurgiczne się kończą ;))) Albo gdy ma się dużo sztuk 8/0 a igłotrzymacza do nich brak ;PPP
      I to są prawdziwe dylematy dopiero :D

      Usuń
  4. Ja nie wyobrażam sobie funkcjonować bez bloków - zawsze lubię mieć wszystko zaplanowane, do ostatniej minuty w ciągu dnia. Mam nadzieję, że w większości uczelni taki system zostanie i będzie nadal dobrze funkcjonował.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wizja trybu bez bloków brzmi naprawdę strasznie. Trzymam kciuki, żeby udało wam się wywalczyć zmianę, jeśli już nie dla was samych to dla kolejnych roczników. Muszę powiedzieć, że choć na wiele rzeczy można u nas narzekać, to 4 rok, na którym przeszliśmy własnie w tryb blokowo, to była taka cudowna odmiana <3 zajęcia maksymalnie do 13:30, popołudniowych prawie w ogóle (ewentualnie jakiś fakultety 1x/tydzień lub w formie zblokowanej przez 3 popołudnia), brak wykładów (czy tylko u nas wykłady kończą sie wraz z trzecim rokiem?), generalnie sielankowo :P Ale, żeby nie było, że jest tak cudownie, to zajęcia i sesja potrafią ciągnąć się do połowy lipca :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie macie wykładów????!!! :O :O Co to za wspaniała uczelnia... Przecież to jest taki bezsens, takie tracenie czasu dla każdego, kto nie jest słuchowcem... Naprawdę, z całego serca zazdroszczę. I da się?? Da się! Wszystko da się zrobić, da się zrobić piękny i przyjemny plan zajęć...

      Usuń
    2. Wykłady są na pierwszych trzech latach ;) ale to też nie tak, że w związku z tym nie ma siedzenia i słuchania przez długie godziny, bo tak wygląda cześć seminariów. Ale przynajmniej jest to wliczone w godziny bloków, a nie popołudniu/wieczorem :)

      Usuń