pół diagnostyki obrazowej

Tak naprawdę jeszcze nie połowa, ale już 2/3 ćwiczeń z diagnostyki za mną 😢😢
Strasznie mi smutno, bo to były takie fascynujące zajęcia...

Zdjęcie pt.: Uśmiechnięty Mózg; specjalnie dla Was!

Pierwsze cztery godziny ćwiczeń spędziliśmy z kośćmi, stawami i OUN w szpitalu na Lwowskiej. 
Był to nasz pierwszy kontakt z radiologią, więc spokojnie oglądaliśmy na monitorach różne obrazy prawidłowe i te patologiczne. Pani doktor nam o wszystkim szczegółowo opowiadała, a moje początkowe boczenie się na ten przedmiot w sumie szybko minęło. Dlaczego miałam kiepskie nastawienie? Po prostu prof przybliżał nam historię i fizyczne podstawy (i nie tylko podstawy) wszystkich metod obrazowania przez ponad 2 wykłady. A ja nigdy nie lubiłam fizyki 🙈
 O ile USG, RTG i TK jeszcze rozumiem, to rezonans jest trochę poza moim zasięgiem 🙉

Ale ćwiczenia skradły moje serce! Zresztą wczorajszy wykład też był już bardzo praktyczny, omawialiśmy sobie udary mózgu. I coraz bardziej mi się podoba 😍

Przepraszam, że piszę tak bardzo w stylu happyhappyhappy, ale po wczorajszych ćwiczeniach jestem tym wszystkim zafascynowana. Takie zajęcia powinny być przynajmniej raz na dwa tygodnie, a nie raz na rok. Prawie cztery godziny przy aparacie USG! Na Szopena oglądaliśmy pracę pana doktora radiologa z pacjentami, a później sami służyliśmy za cel i nawzajem na sobie ćwiczyliśmy 😍 Wreszcie nauczyłam się lokalizować nerki! No i całą resztę. Mam nadzieję, że jakoś w najbliższej przyszłości będziemy mieć jeszcze możliwość ćwiczenia... 

O, i widzieliśmy na żywo drenaż ropnia wątroby o średnicy 11 cm, pod kontrolą USG z dostępu z boku między żebrami. 11 cm! Tyyyle strzykawek z treścią poszło...

A oglądaliście kiedyś zdjęcie RTG z słoikiem 12 x 7 cm umieszczonym w odbytnicy? Bo my tak. Nie wiem, czy się cieszyć czy żałować tego widoku. Hahahaah

Jedna rzecz mnie tylko wielce zdenerwowała. "Nie żałujecie wyboru Rzeszowa?! Jeszcze się nie przenieśliście?!" Ale żale na ten temat muszę wylać w osobnym poście, bo to opowieść na całkiem inny humor. Wrrrrr.!


3 komentarze:

  1. Cześć. W liceum fizykę mam, a raczej miałem tylko w pierwszej klasie. A czy Tobie taki brak fizyki utrudnił zrozumienie całego mechanizmu, czy bez względu na to, czy fizyka dalej w 2 i 3 klasie by była, czy nie, to tyle samo byśmy zrozumieli (też nie przepadam)? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie jeszcze nie wnikałam w to aż tak szczegółowo. Ale myślę, że to nie ma związku. Na II roku mieliśmy biofizykę. Też miałam ją w liceum tylko w pierwszej klasie i była prowadzona hmm średnio. W każdym razie nie umiałam fizyki :D A na studiach skończyłam z 5 na koniec przedmiotu :)

      Usuń
  2. Ok, dziękuję!

    OdpowiedzUsuń