Nie tylko ja

Dzisiaj wpis nieco odmienny niż wszystkie do tej pory.


Jakiś czas temu poprosiłam kilka chętnych osób z I i II roku lekarskiego w Rzeszowie, by odpowiedziały na kilka moich pytań. Chcę Wam pokazać nasz uniwersytet z perspektywy innych osób. Przy okazji mogę udowodnić, że moja opinia nie jest jakaś całkiem odmienna niż innych i Was tu wcale nie okłamuję 😎😁

1. Na początek pytanie, które sama słysze zwykle kilka razy w miesiącu: dlaczego Rzeszów?


Jak można było się domyślić, główna przyczyna to odległość od domu.
"Mieszkam w Rzeszowie, mam tu rodzinę i chłopaka, dlatego był on moim pierwszym wyborem.
Za dodatkowy atut tej uczelni uważam nowe zaplecze techniczne, z uwagi na to, że jest to
nowootwarty kierunek."
 "Rzeszów wybrałam tylko i wyłącznie z jednego powodu – jestem z Rzeszowa i studiuję w trybie niestacjonarnym, dlatego też wyjazd do innego miasta był niemożliwy z przyczyn finansowych."
"Całkiem szczerze mówiąc - tak wyszło. Przenosiłam się na drugi rok z innego miasta i Rzeszów pojawił się jako jedyna opcja. Poza tym jest bardzo blisko mojego rodzinnego domu, a i w nim samym mam część rodziny, więc czuję się domowo :D."
"O wybraniu Rzeszowa zadecydowała odległość od domu i po części też Twój blog."
"Zdecydowałam się na Urz, bo mieszkam tutaj, wcześniej tu studiowałam, więc trochę znałam uczelnię i okazało się to dość przydatne, zwłaszcza na pierwszym roku :D. Byłam w sumie też ciekawa tego nowego kierunku tutaj i tego, jak to wszystko się rozwinie."

A co ja bym napisała? Głównie też odległość - mieszkam na stancji, ale mam dość blisko do domu i mogę sobie spokojnie zawsze wrócić. No i oczywiście przyjaciele i chłopak :) Do tego przeważyła opinia mojego lekarza rodzinnego, którego bardzo cenię, że on zna rzeszowskich lekarzy i wie, że nas dobrze nauczą. I nie są jeszcze znudzeni studentami wałęsającymi się po oddziałach, a to wielki plus!

2. Jak ogólnie podoba Ci się miasto z perspektywy studenta?
 "Miasto jak miasto, Rzeszów znam od zawsze. Jednak uważam, że sam w sobie jest piękny, czysty, zadbany! Mimo tego, iż ludzie myślą, że to pipidówka, ja uważam, że on dopiero rozkwita, a świetnych miejsc na np. wyjście na piwo jest mnóstwo."
"Uważam, że jest w porządku. Oczywiście trudno porównywać Rzeszów z imprezowym Krakowem czy Wrocławiem, jednakże na lekarskim jest zbyt dużo nauki, żeby jakoś dotkliwie to odczuć :) Jest jednak sporo fajnych pubów, do których można wyjść spotkać się ze znajomymi, są też miejsca, w których można potańczyć."

" Moim zdaniem jest super. Nie jest ogromne, ale też nie jest takie zupełnie malutkie. Jest gdzie imprezować :D, ale też jest gdzie odpocząć. No i góry blisko."
"Wg mnie miasto bardzo ok, dobra (w miarę) komunikacja, życie nie jest takie drogie jak chociażby w Krakowie czy stolicy, są też fajne imprezy studenckie xd."
"Jestem chyba najgorszą osobą, która powinna oceniać Rzeszów z perspektywy studenta, ja prowadzę życie seniora - nie wychodzę do klubów, żadnych knajp, ale z opowieści znajomych wiem, że jest gdzie wyjść i jest gdzie zjeść :D."

Lubię Rzeszów, nie jest wielki, zakorkowany i śmierdzący (chociaż niestety i korki, i smog się pojawia). Ma dużo zieleni! Rynek wspaniały na wieczorne wyjścia, sa porządne siłownie na zmęczony umysł, różne kluby, puby... Nie trzeba przemieszczać się między zajęciami na drugi koniec miasta (oprócz nieszczęsnego Łańcuta). Jedyne co mi doskwiera lekko, to brak takich ogromnych koncertów i rozbudowanych juwenaliów. A! I nie boję się chodzić w środku nocy po mieście (przynajmiej w tych okolicach, gdzie mieszkam + centrum) - Rzeszów to ponoć najbezpieczniejsze miasto w Polsce :D

3. Jakie masz odnośnie samej uczelni? Jesteś zadowolona/y ze swojego wyboru?
"Zeszły rok był dla mnie trudny, więc jestem bardzo wdzięczna, że tutaj mogę być. Wkurza mnie czasem chaos, ale podoba mi się, jest dobrze. :) Poza tym naprawdę mam wrażenie, że poziom jest całkiem wysoki, a przynajmniej ma taką tendencję. Na pewno nie odpuszczają za łatwo."
"Nie jest aż tak źle, jak ludzie mówią. Jest czasem nieorganizacja, gorzej było na I roku, jeżeli chodzi o to. Ae kadra nie jest zła - tzn. zależy w jakiej grupie się jest :D. Nowe budynki też są nawet fajne. Ogólnie mogę powiedzieć, że jestem zadowolona."
"Ogólnie rzecz biorąc, jestem zadowolona ze swojego wyboru. Powstające koła naukowe dają możliwość udziału w badaniach, co jest dla mnie szczególnie interesujące. Kadra w zdecydowanej większości jest przyjazna, otwarta na studentów. Do minusów mogę zaliczyć lekki bałagan i zamieszanie wynikające z tego, że jest to nowy kierunek, do tego po prostu trzeba się przyzwyczaić. Dużym stresem szczególnie na pierwszym roku były zmieniające się warunki szpilek z anatomii – skrócenie czasu na szpilkę w stosunku do egzaminu, który mieli nasi starsi koledzy- o których dowiedzieliśmy się na krótko przed samym egzaminem. Uważam, że warunki zaliczenia powinny być stałe i niezmienne już od początku semestru, w przeciwnym razie kreuje to dodatkowy stres, którego i tak na tych studiach nie brakuje."
"Uczelnia to ciężki temat :D Wielkim plusem jest zaplecze UR, budynek A5 jest genialny, nowoczesny, super uczyć się w miejscu, gdzie wręcz pachnie nowością i świeżością. Co do asystentów i wykładowców to… jest różnie, co tu dużo mówić. Są lepsi i gorsi, oceniający bardziej lub mniej sprawiedliwie. Ponadto organizacyjnie UR jest dość słaby."
"Uczelnia to bałagan organizacyjny, przez cały październik plan się zmieniał, co było bardzo wkrurzające (skąd ja to znam...). W trakcie sesji dowiadywaliśmy się o niektórych rzecach na ostatnią chwilę. Źle rozłożony materiał - raz masz opanować 15 stron, a za tydzień 55 itp. UR ma też swoje zalety - nowe budynki, uczelnia mocno stawia na rozwój kierunku (plan budowy szpitala), większość pracowników jest prostudencka."

Wszystko to, co pisałam - organizacja trochę przeraża i leży, ale naprawdę i tak jest lepiej niż na naszym roczniku :D Budynki na plus, prowadzący też w większości na plus. A jeżeli na minus, to bardziej z tego względu, że wymagają niebotycznych wiadomości i żyją trochę w przekonaniu, że ich przedmiot jest najważniejszy podczas całej edukacji lekarza. Osobiście, jak już pisałam nie raz, jestem zadowolona :)

4. Czy spotkałaś/eś się z jakąś formą wyścigu szczurów ma swoim roku czy grupie?
"Osobiście z niczym takim się nie zetknęłam. Moja grupa jest wyjątkowo zgrana – dzielimy się materiałami, pomagamy sobie nawzajem."
"W mojej grupie raczej nie, ale jestem za stacjo (nie wiem, jak w niestacjo)."
"Tak."
"Owszem, tak. Są ludzie, którzy się nie dzielą niczym, a sami chcieliby dostać wszystko :D Ale myślę, że tak jest wszędzie, na każdej uczelni znajdą się takie perełki. Moja grupa w większości jest cudowna, po pół roku studiowania kocham ich wszystkich, wypiliśmy razem już litry piwa i byliśmy na wielu imprezach – integracja jest najważniejsza :D."
"Raczej nie. Bywa, że pojawiają się zachowania "typowych studentów medycyny" traktujących drugą osobę jak konkurencję na rynku pracy, ale no to normalne - wszędzie i zawsze tak będzie."

Akurat na moim roku rzadko pojawiają się przejawy takiej konkurencji... Zwykle dzielimy się na grupie roku wszystkimi pytaniami, spostrzeżeniami, książkami, notatkami. Aczkolwiek zdarzały się tajemnicze zaginięcia plików na dysku...

5. Jaka jest atmosfera wśród studentów?
"U mnie w grupie jest miło, całym rokiem spotykamy się stosunkowo rzadko, ale raczej nie ma żadnych dzikich spin."
"Uważam, że atmosfera jest przyjazna. Na pierwszym roku w grupach mieliśmy osoby zarówno ze studiów stacjonarnych, jak i niestacjonarnych, na początku drugiego roku postanowiono nas rozdzielić, przez co mamy osobny plan zajęć, przez co rzadko się widujemy. Dla mojej grupy było to szczególnie przykre rozwiązanie, ponieważ bardzo się zgraliśmy, walczyliśmy żeby zostać razem, ale niestety się nie udało, jednak nadal mamy z sobą dobry kontakt. Osobiście jestem przeciwna temu podziałowi, może być on widziany jako podział na „lepszych” i „gorszych”, co jest niesprawiedliwe i bardzo krzywdzące."
"Różnie, zazwyczaj w grupie nie jest źle, można porozmawiać czy wspólnie coś zrobić, ale nie znam się zbytnio z osobami z innych grup, z którymi nie mam zajęć."
"Ciężko określić. Mieliśmy problemy ze starostą, która sama zrezygnowała pod koniec semestru; opowieści o krążących preparatach i giełdach, które miała ponoć nieliczna grupka osób. Powoli zaczęło się to zmieniać i pod koniec semestru, przynajmniej w mojej grupie, zaczęliśmy udostępniać sobie materiały."

Gdy nie jesteśmy w jakimś dzikim stresie, kiedy zdarzają się dramy (jakieś kilka razy w roku) jest bardzo miło 😀 Znamy się zresztą prawie wszyscy, co też na pewno wpływa na atmosferę na roku.

6. Jaki przedmiot jest w tym roku dla Ciebie najfajniejszy, a jaki najgorszy?
"Drugi rok jest dużo mniej stresujący i wymagający od pierwszego – można trochę odetchnąć :) Za szczególnie ciekawe uważam zajęcia z mikrobiologii, na których można pooglądać pożywki z bakteriami, grzybami, dowiedzieć się, jakie choroby powodują. Do niewypałów zaliczyłabym ćwiczenia na komputerowych żabach, które sprowadzają się do oglądania filmiku, kilku kliknięć i napisania sprawozdania, słyszałam jednak, że w przyszłym roku ta forma ma zostać zmieniona."
"Żaden przedmiot nie podobał mi się w tym semestrze. Pokładam duże nadzieje w biochemii, która lada moment się rozpocznie."
"Spoko przedmiotem była histologia na I roku - nie musiałam się zbyt męczyć, żeby to zapamiątać :D. Teraz mikro mi się podoba - zajęcia są ciekawe, mamy czas na przygotowanie się do kolosów, można uczyć się spokojnie. Najgorszy - hmmm chyba biochemia ze względu na to, że w ogóle nie mogłam się zaciekawić cyklami z zapamiętywaniem wzorów."
"Najlepszym i najgorszym przedmiot jest anatomia. Wiem, jak dziko to brzmi, ale: anatomii się uczyć uwielbiam, bardzo mnie ona ciekawi, sama z własnej woli czytam Bochenka i oglądam filmiki, gdzie jest pokazywane preparowanie zwłok :D Niestety też moja asystentka nie ocenia zbyt sprawiedliwie i wymaga od nas niestworzone rzeczy, dlatego moja chęć nauki jest nieco zabijana."
"Najbardziej lubię fizjologię, jest bardzo wdzięczna do nauki (byle nie z Ganonga). A najgorszy? Szczerze mówiąc, chyba takiego nie mam. Denerwują mnie sprawozdania z mikrobiologii, ale sam przedmiot mi się podoba."

U mnie będzie ciężko, bo wieeeele przedmiotów mi się podoba. Na ten rok, to chyba najbardziej laryngologia, interna, patofizjologia też ostatecznie. Wymieniłabym tu patomorfologię, ale niestety po zmianie asystenta mocno spadła w rankingu. A najgorzej chyba czułam się z toksykologią. I genetyką.

7. Czy zauważasz jakieś zmiany w prowadzeniu zajęć w stosunku do mojego rocznika?
"Tak, na pewno mikrobiologia jest inaczej rozłożona, no i zmieniła się władza z fizjologii. Również zdrowie publiczne nas zaskoczyło - mieliśmy same wykłady; zaliczenie polegało na napisaniu pracy magisterskiej :P i kolokwium, które w pierwszym podejściu zdało zaledwie kilka osób."
"Wiem, że było spore zamieszanie właśnie z mikrobiologią – w tym roku jest to dużo bardziej uporządkowane. Zajęcia odbywają się ok. 2 razy w miesiącu, czasami częściej, czasami rzadziej, ale rozkład zajęć znany jest od początku semestru, rozkład materiału na ćwiczenia i kolokwia również jest uporządkowany."
" Na pewno główną zmianą jest ta, że nie mamy biochemii w 1 semestrze, a rozpoczyna się nam ona dopiero w 2. Na to konto wleciała niezbyt wymagająca psychologia lekarska i biofizyka. Poza tym nie uczymy się histologii z Sawickiego, ale z Cichockiego, a to jest piękne :D"
"Jeżeli chodzi o samo przeprwadzania zajęć, to wydaje mi się, że nic się nie zmieniło. Znacząco uległ zmianie plan studiów - biochemia zaczyna się od 2 semestru, a zamiast niej w I semestrze mieliśmy biofizykę i psychologię lekarską przeniesioną z II roku."
"Tak, sa zmiany, najbardziej chyba te, które są na II roku (chyba dlatego, że pozmieniali się wykładowcy), niektóre rzczy są ineczej prowadzone, wg mnie lepiej."

Mój krótki komentarz - zazdroszczę Wam tej rozłożonej mikrobiologii, a sama zmiana z biochemii też na pewno na plus. Także jest coraz lepiej.

8. Jakieś przekazy dla młodszych?
"Jeżeli chcecie płakać, bo jest jak jest, to płaczcie. Jeżeli chcecie przeklinać, to przeklinajcie. Dużo rzeczy będzie tu takich, których się nie spodziewacie, które Was rozczarują i zezłoszczą. Ale co najważniejsze – nie poddawać się!"
1.   "Pierwszaki, nie załamujcie się :D Pierwszy rok jest bardzo bardzo ciężki, na drugim jest już dużo lepiej."
      "Hm...takie dodatkowe to chyba bardzo ogólne, apel do przyszłych i obecnych studentów. :P Angażujcie się w studia całym sercem - ale nie tylko w zajęcia, też w koła naukowe, IFMSA, wszystko co się da, bo nie wiadomo co się w życiu potem przyda. A lekarski to taki kierunek, którym trzeba żyć. Jasna sprawa, że nigdy kosztem naszych bliskich, ale żyć. No i jak będą zapraszać na jakieś konferencje/wykłady/szkolenia, które będą darmowe, to trzeba iść."

    Bardzo Wam wszystkim dziękuję za odpowiedzi i czas na to poświęcony, mimo jego permanentnego braku😍😍😍

2 komentarze: