spokojnych

Przeżyłam okres przedświąteczny!!! :D  I nie, nie polegało to na  pieczeniu pierniczków, lepieniu uszek i pierogów, robieniu ciast, ucieraniu maku, gotowaniu kompotu, przygotowaniu karpia...Niestety. Było to pieczenie formy na zaliczenie semestru z biologii molekularnej, lepienie wiedzy na wejściówki z fizjologii, robieniu wszystkiego co się da, by na sen starczyło więcej niż 3 godziny, ucieraniu naszych mózgów kolokwiami i pytaniami z biofizyki, gotowaniu naszego ciała w oczekiwaniu na 4- godzinne fakultety, przygotowaniu prezentacji z mikrobiologii i innych przedmiotów. Było też ślęczenie na 4-godzinnych wykładach (zauważyłam, że lubią tę formę zajęć)  i wyszukiwaniu słówek typu ureterolithiasis, pyelonephritis w zakamarkach mózgu czy bieganie po uczelni od 8 rano do  8 wieczorem.

W każdym razie - zaliczone. Nie chcę myśleć o styczniu i 3 tygodniach czystej masakry.

Na razie uciekam do kuchni pobawić się w normalnego człowieka :) Wesołych i spokojnych Świąt!!!

1 komentarz: