II semestr w pigułce

W piątek rozpoczęłam oficjalne wakacje - wygrałam z egzaminami !! :)  Było cholernie ciężko. Myślałam, że nie wytrwam tych prawie 4 tygodni, nauka niemalże 24h. Niszczą psychikę, oj niszczą.

Mogę wreszcie podzielić się przemyśleniami na temat II semestru, może ktoś się tymże zainteresuje.

1. ANATOMIA - nieco gorsza odsłona tego przedmiotu, bo przez te 4 miesiące zrobiliśmy OUN, AUN, obwodowy UN, głowę i szyję. Co kto lubi :) Kilka-kilkanaście preparatów z mózgu, całe i przekroje, przekroje głów, bardzo porządne. Mało zaś widać było na szyi i twarzy, co spowodowało eeeeee mniejszą wiedzę na ten temat studentów :D Ogólnie miło i przyjemnie, kolokwia głównie testowe, wraz z podpisywaniem rysunków preparatów, wejściówek niewiele, pytań ustnych prawie nic. Pod koniec semestru mieliśmy kilka dodatkowych zajęć, gdzie mogliśmy przypomnieć sobie preparaty z I semestru na szpilki egzaminowe. Podstawowa księga to oczywiście Bochen, jakże by inaczej. Sam egzamin był trudny, ale nie wychodził zbytnio ponad ramy zagadnień, w przeciwieństwie do szpilek, które były cholernie trudne (przykładowo szpilka na kości klinowej, która była tylko legendą i nikt jej nie widział). Rezultat - wszyscy dopuszczeni, około połowa poległa i czeka ich wrzesień.


2.HISTOLOGIA - układy okazały się miłe, zagadnienia dość ciekawe i mniej szczegółowe, wejściówki raczej łatwe, aczkolwiek kolokwia dawały popalić. W czerwcu otworzyli platformę internetową, gdzie można oglądać wszystkie preparaty, bardzo przydatna rzecz. Zaliczenia od >60%. Przypomnieli sobie o embriologii! Zamiast nudnych seminariów i referatów z Sawika, mieliśmy powtórkę w zawrotnym tempie 5 spotkań z embrio. Materiał z Bartla rozdzielony na 3 kolokwia (testowe, nie były takie złe) i dosyć ciekawe prezentacje + rozpoznawanie preparatów na szkiełka. Ale myślę, że w przyszłym roku będzie to wszystko bardziej ogarnięte. Do egzaminy nie zostało dopuszczonych kilka osób, szkiełka zdali prawie wszyscy, test był bardzo trudny, co skutkowało zdawalnością około 50%.

3. BIOCHEMIA - sławetna biochemia, dali nam popalić w tym semestrze. Było bardzo ciężko, niektóre bloki ćwiczeń ciągną się za ludźmi nawet przez wakacje. W sumie to 1 blok ćwiczeń był taki nie do zniesienia, zdawalność sięgała dna. Kolokwia z seminariów obejmowały bardzo dużo materiału, co też przyczyniło się do niedopuszczenia do egzaminu. Ogólnie płacz i zgrzytanie zębów "po co nam to wszystko". Niemniej jednak, oprócz kilkunastu osób niedopuszczonych do egzaminu, zdali go wszyscy, i to na dość wysokie oceny.

4. PIERWSZA POMOC Z ELEMENTAMI PIELĘGNIARSTWA - mało, za mało godzin :( 5 wykładów i 5 ćwiczeń po 2,15 h. Materiał to ogólnie RKO, BLS, ALS, wkłucia, śmierć, EKG. Na ćwiczeniach ćwiczyliśmy głównie wkłucia, RKO na różnych fantomach. Wejściówek, kolokwiów brak, na koniec tylko zaliczenie z RKO i wkłucia domięśniowego. Mimo tego, egzamin był bardzo wymagający, zaskoczyli nas pytaniami, które wykraczały znacznie poza materiał z zajęć. Do tego zamieszanie ze zmianą sylabusa i progu zaliczenia egzaminu, nastraszyli nas nieźle, ale w końcu zdali prawie wszyscy.

5. HISTORIA MEDYCYNY - przyjemny przedmiot, przyjemny materiał, przyjemni prowadzący. Zaliczenie z wykładu było najłatwiejszym i najśmieszniejszym testem życia, a na seminariach wystarczyło wygłosić jeden referat w wybranego tematu.

6. ANGIELSKI - bez zmian, prawie wyłącznie nauka słówek. Z kolokwiami nie było problemu.

7. WF - dla niektórych nie do zniesienia, dla większość miła odmiana od kucia, ponad 20 sekcji do wyboru, zajęcia 1,5 h w tygodniu.

8. FAKULTETY - do wyboru: polityka zdrowotna, redukcja stresu, zarządzanie służbą zdrowia. Raczej łatwe do przełknięcia, nawet bez pisania zaliczeń.

A teraz zaczynamy praktyki, na ocenę :) O tym będzie jednak osobna opowieść.



Ogólnie - nadal polecam uniwersytet, choć wymagania są duże i łatwo nie jest. Organizacja czasami kuleje, ale atmosfera i ludzie bardzo przyjaźni. Zapraszam!

Zapomniałam jeszcze wspomnieć, że mamy dla kolejnego rocznika zgromadzonych mnóstwo materiałów, co na pewno będzie ogromnym ułatwieniem :)



"Co prawda miłość mieszka w mózgu, ale powiem wam w tajemnicy, że nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby się okazało, że w sercu też znalazła sobie jakąś kryjówkę. Myślę, że można by jej poszukać na przykład w uszku lewego przedsionka. To dla miłości idealne miejsce."  ~ prof. Michał Tendera, kardiolog

2 komentarze:

  1. Gratuluję zdanych egzaminów!
    Nadal z przerażeniem czytam zestawienie "anatomia-histo-biochemia" w jednej sesji, ale jednocześnie zazdroszczę, że już po pierwszym roku 3 największe "kobyły" macie z głowy.
    No i zdawalność na biochemii, wow, u nas to nie do pomyślenia niestety ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :) Sama nie wiem, jak to przeżyliśmy, bo była tragedia. No i wielu osób z wolnym wrześniem na pewno nie ma... I naprawdę liczę na spokojniejszy drugi rok!

    OdpowiedzUsuń