W skrócie:
1. Anatomia
Mój wybór to jednak Bochenek. Bochenek? Niestety, moje negatywne nastawienie musiało się zmienić ze względu na asystentów, którzy jakoś szczególnie ulubili sobie tę książkę :) Ale teraz uważam, że jest to doskonała książka - nie na czytanie jej wciąż i wciąż, ale na przeczytanie RAZ i zrobienie z niej ładnych notatek. Tak, robię sterty notatek, zapełniłam już pół segregatora :)
Po drugie - Skawiny. Kolejna ulubiona pozycja naszych anatomów. I w dodatku świetna na powtórkę przed kolosem. Polecam.
No i został Gray i Narkiewicz - hmm, Gray ma piękne obrazki, które naprawdę mnóstwo dają, ale do Narkiewicza nie jestem przekonana, wybaczcie.
Atlas - Sobotta :) Do tego fotograficzny Yokochi (McMinn ma według mnie troszkę gorsze preparaty), ludzie mają też Nettera.
2. Biochemia
HARPER. Niby w literaturze uzupełniającej, a jest jedynym i unikalnym i niepodważalnym źródłem wiedzy na biochemię. No cóż.
Skryptów praktycznie brak. I tak uczymy się samych wzorów i cykli głównie.
3. Histologia
Kolejny must have - Sawicki. Niektórzy korzystają z Zabla, ale asystentki są ukierunkowane jedynie na Sawickiego.
Są jakieś skrypty, ale praktycznie i tak trzeba ogarniać Sawika.
polecam do biochemii Bańkowskiego! Książka napisana o wiele lepszym językiem niż Harper. Ma troche mniej treści, ale jak dla mnie idealna jest do czytania danego tematu po raz pierwszy :)
OdpowiedzUsuńFajny wpisik
OdpowiedzUsuńwystrzałowo piszesz
OdpowiedzUsuń