Choroby wewnętrzne na tapecie
Propedeutyka interny skończyła się zdecydowanie za szybko 😔
Wykłady wprawdzie jeszcze trwają, słuchamy na nich podstaw badania pacjenta, wywiadu, a teraz zaczynamy też powoli zagłębiać się w poszczególne działy interny - przygodę rozpoczął profesor od kardiologii.
Ale jednak ćwczenia i szpital to jest mój żywioł! Mieliśmy 4 zajęcia po 2 godziny zegarowe i piąte, na których odbyło się nasze indywidualne zaliczenie -->
Moja pięcioosobowa grupa kliniczna trafiła na oddział gastroenterologii w szpitalu nr 2. Minimum dwa razy na tydzień musieliśmy biec na VI piętro szpitala, żeby się dostać do kliniki (kto musiał, ten musiał, ale ja ćwiczyłam kondycję i byłam zawsze szybsza, niż windy :D). Zajęcia rozpoczynały się od teoretycznego wstępu - badanie podmiotowe, przedmiotowe, najczęstsze choroby spotykane na oddziale itp. Później biegliśmy do pacjentów i w parach lub grupowo "męczyliśmy" chorych. Na koniec omawialiśmy pacjenta w gabinecie i do domuuuu.
Jakich chorych napotkaliśmy na naszej internistycznej drodze trzeciego roku? Zaczęliśmy przygodę od pacjentów z marskością wątroby, zwykle alkoholową (pierwszy raz poczułam powiększoną wątrobę pod palcami!). Choroba ta przewija się i na patomorfie, i na zakaźnych, także niedługo zostanę specem od diagnozowania marskości 😎 Później przyszła pora na nieswoiste choroby zapalne jelit, czyli wrzodziejące zapalenie jelita grubego i chorobę Leśniowskiego-Crohna. Badaliśmy także pajenta nowotworem żołądka, kilku z ostrym zapaleniem trzustki ... Były to dość klasyczne przypadki, dlatego nie będę się nad nimi rozwodzić.
A potem przyszło zaliczenie! Każdy dostał swojego pacjenta, i za zamkniętymi drzwiami miał przeprowadzić około godzinne badanie, a później uzupełnić kartę pacjenta (co robiliśmy pierwszy raz, w związku z tym trochę nad z tym zeszło hah). Badałam przemiłą panią z zapaleniem dróg żółciowych i kamicą żółciową - rozbudnowany wywiad poszedł gładko, na badaniu przeszkadzały mi remonty i nie mogłam się zdecydować, czy słyszę miarową pracę serca czy nie 😂 Ale usłyszałam w końcu dobrze! Był to mój pierwszy wywiad z kobietą, bo zawsze jakoś trafiałam na mężczyzn. Rozpisałam się na karcie i dostałam piękną piąteczkę 😍
Teraz czekam tylko do kolejny semestr i następne ćwiczenia, bo było fajnie... Wreszcie w szpitalu przy pacjantach, sam na sam. Szczeklik się przydał, także coś czuję w kościach, że na wakacjach czekają mnie duże zakupy pod tytułem Interna 2018. Żeby tylko była jeszcze piękna okładka! :>
*** Zmykam do toksykologii, bo inaczej dostanę z kolokwium -2 pkt.... Miłej niedzieli! 😊
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ta okładka z upustem krwi na Szczekliku 2016 jest taka urokliwa... ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wydanie 2017 tak zepsuli okładką :(
4x2h tylko? torche sie zdziwiłam W Krakowie propedeutyka interny trwa 3 tygodnie dzien w dzien po 5h (sem + klinika)
OdpowiedzUsuń5 x 2h, a w przyszłym semestrze to samo, plus jeszcze tyle samo seminariów. Wiem, że mało ;( No ale później w sumie jeszcze 3 lata interny, moze damy radę :)
UsuńNo pewnie jeszcze bedzie i nam i wam to bokami wychodzic :D
UsuńPewnie tak xd
Usuń