Semestr? Zaliczony. Ile razy skakałam ze szczęścia? Dużo. Ile razy płakałam bez powodu? Za dużo.
Nie jest tak łatwo studiować medycynę. Wszyscy o tym wiedzą. Ja też wiedziałam przed studiami na co się piszę. A przynajmniej tak myślałam.
Na wszystkich forach: ucz się systematycznie, to spokojnie wszystko ogarniesz, Ci co mają problemy, to się nie uczą tylko balują... Z drugiej strony wpisy o depresjach, nerwobólach, wrzodach..
Jest cholernie ciężko. Budzę się prawie codziennie o 6 rano, żeby zdążyć na zajęcia na 8. Dzwoni budzik - nie ma czasu na drzemki i leżenie w łóżku. Wyskok. Pakowanie? Klucze, portfel, telefon i zeszyt do notowania. I zawsze notatki z anatomii.
Jeżeli zajęcia nie są absorbujące (wykłady, socjologia), większość wyciąga anatomię lub Sawickiego i czyta.
Wracam do domu po południu - jem, oglądając serial i odpoczywając, i do nauki. I tak do północy. Przed kolosami dłużej. Po drodze tylko 1-2 h przerwy dla chłopaka, nie zawsze.
Więc śpię około 5 godzin. Jest cholernie ciężko.
Jestem tak wycieńczona, że wybucham płaczem nawet bez powodu, i to nie przed czy podczas okresu haha. I wiem, że wielu ludzi tak ma. Mam czasem takie dni, że próbuję się zmusić do nauki, czytam notatki i przeklinam pod nosem. Albo rzucam książkami - ale i tak zaraz do nich wracam. Moja odporność alkoholowa zmniejszyła się przez te 5 miesięcy do jednego piwa.
Ale nigdy nie myślałam o tym, żeby rzucić medycynę. Chcę być lekarzem. Chcę dać światu dobro. Chcę ratować ludzi. Nawet za cenę mojego zmęczenia. Wybrałam najlepszy kierunek studiów. Oprócz wyczerpania, jestem całkowicie szczęśliwa. Skaczę z radości, i to nie metafora.
Będę walczyć. Tylko potrzeba mi trochę siły. Czerpię ją z prosektorium, zajęć szermierki, przyjaciół i chłopaka. Ale wciąż jej potrzebuję, więcej i więcej. Bo wiem, że ten semestr będzie jeszcze trudniejszy. 4 egzaminy.
Walczę.
Walcz, trzeba walczyć! Z całym postem się zgadzam i mogę się podpisać pod nim rękami i nogami. Mam dokładnie tak samo, chyba wszyscy tak mamy... :)
OdpowiedzUsuńPozostaje tylko nadzieja, że przyszłość wynagrodzi nam kiedyś te cierpienia ... :)
OdpowiedzUsuńZ czasem człowiek się uczy nabierać dystansu do tego absurdalnego świata studiów medycznych i raczej się śmieje niż płacze z tego, że wykładowcy straszą, a nauczenie się na 5 zaliczeń w ciągu tygodnia jest niemożliwe ;). Głowa do góry, będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję :) A na którym roku jesteś?
OdpowiedzUsuńDobre dobre
OdpowiedzUsuń