Szybki wpisik przed Majówką 😀 Wiem, że ostatnio zaniedbuję bloga, ale chwilowo nic aż tak spektakularnego się nie dzieje, co byłoby warte opisania. Będzie za to spam po sesji, oj obiecuję!
Opowiem Wam za to, co udało nam się zobaczyć na ostatnich ćwiczeniach z dermatologii.
Spotkaliśmy się na oddziale z panią pacjentką, która cierpi na necrobiotic xanthogranuloma. Choroba ta nie ma jeszcze swojej polskiej nazwy, ponieważ jest ultrasupermegarzadka - wg NCBI do 2012 r. opisano 125 przypadków na całym świecie. Nie wiem, jakie są najnowsze dane, ale z pewnością jedna z takich osób jest pod opieką naszej rzeszowskiej kliniki. Co w skrócie można powiedzieć? Jest to choroba współistniejąca najczęściej z gammapatią monoklonalną. Występują w niej (przynajmniej u naszej pacjentki) czerwone - pomarańczowożółte zmiany zanikowe skóry, owrzodzenia, nacieki zapalne, przebarwienia i bliznowacenie. Szczególnie zajęte są okolice oczodołów, co wpływa m.in. na zrastanie się powiek i powikłania oczne. Zmiany są zlokalizowane głównie na twarz, plecach, klatce piersiowej, kończynach. Wszystko zaczęło się od bólu głowy, mięśni, kości i tak trwa... Nie ma leku, próbuje się wszystko, by tylko choć trochę poprawić stan. Możecie sobie wyobrazić to wszystko. Nie życzę nawet największemu wrogowi. I mocno wspieram Panią.
Później poszliśmy na salę zabiegową, gdzie przyglądaliśmy się zabiegowi usuwania kłykcin kończystych laserem CO2 u pani pacjantki. Oczywiście wszystko było poprzedzone znieczuleniem miejscowym - chociaż nie wiem czy część z wkłuwaniem igły w okolice narządów płciowych nie była najgorsza.
To było w sumie moje pierwsze "spotkanie" z chorobami w okolicach płciowych. Co powiedzieć? Nie było aż tak źle, jak niektórzy sobie mogą myśleć 😁
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz