Na sekcji zwłok byłam raz. I chyba tego nie zapomnę do końca życia, Ale... nie było źle. Nie wiem, czy świadczy o mnie źle, czy dobrze, ale przeżyłam to bez większych uszczerbków na zdrowiu psychicznym. Jeżeli macie wielką obawę przed takimi scenami, nie czytajcie tego posta. Ale - przyszli studenci medycyny- wiedzcie, że Was to i tak czeka. Na patomorfologii czy medycynie sądowej...
Co dzieje się po kolei podczas sekcji?
Najpierw odczytywana jest karta pacjenta ze szpitala, z opisem wszystkich objawów, czynności, wyników badań, podanych leków, i często ze wstępną przyczyną zgonu. To właśnie ustalenie przyczyny śmierci jest celem sekcji zwłok.
Później, po ubraniu ochronnych fartuchów, butów i rękawiczek, idzie się na salę sekcyjną. I tu niespodzianka - nie ma strasznego zapachu rozkładającego się ciała człowieka (chyba, że naprawdę się rozkłada, bo sekcja jest dopiero po tygodniu od zgonu). Hola hola, wszystko dlatego, że zmarły leży na stole i jeszcze mu nic nie zrobiono...
I wtedy patomorfolog/medyk sądowy/technik zaczyna "otwierać" ciało.
Wiadomo, trzeba przeciąć kości piłką mechaniczną, co przypomina podobno ten "przypalony" zapach na sali operacyjnej. Na opisywanej sekcji rozpoczęto od głowy. Nie będę opisywać po kolei wszystkich narządów, w każdym razie później otwierana jest klatka piersiowa, brzuch i miednica, i wszystkie narządy są wycinane i wyjmowane. I tu już zaczyna wydostawać się ten zapach wnętrza ciała człowieka. Mimo wszystko jest on do przeżycia. Przy gorszych falach można na chwilę wstrzymać oddech, to pomaga. Jaki to zapach? To też jest częste pytanie. Odpowiedziałabym: troszkę mięsa, troszkę krwi, troszkę... kupy.
Idziemy dalej - drugi patomorfolog bada każdy wyjęty narząd. Rozpoczyna się od ogólnych oględzin, wymiarów, wagi, zrobienie zdjęcia, następnie narząd idzie pod nóż. Plasterek po plasterku sprawdzane są wszystkie przekroje i widoczne zmiany. Oczywiście szczególną uwagę poświęca się narządowi, który jest podejrzany o spowodowanie śmierci. Podczas oględzin pobierane jest kilka wycinków do badania histologicznego (pod mikroskopem), także tych pozornie zdrowych tkanek.
I tak po kolei badane są: mózg, język, krtań, tchawica, płuca, tarczyca, ewentualna grasica, serce, żołądek, wątroba, trzustka, śledziona jelita, macica, jajniki, jądra, prostata, pęcherz... Oczywiście przy sprawach sądowych dużo uwagi zwraca się na przykład na rany, ślady na ciele, narządy płciowe itp. itd.
Po wszystkim patomorfolog idzie do pracowni histologicznej, bada wycinki pod mikroskopem, i dopiero wtedy może orzec przyczynę zgonu. Choć nie zawsze się to udaje.
Czy jest dużo krwi? Jest, ale nie tak, że się leje i leje. Najwięcej jest chyba w klatce piersiowej po wyjęciu narządów. I też na przykład po przekrojeniu serca. Ale chyba jesteście w stanie sobie wyobrazić ile to jest te 5 litrów krwi. I większość krwi zostaje w ciele.
Co się dzieje z narządami po sekcji? Oprócz wycinków, wszystkie są "wkładane" z powrotem do ciała na swoje miejsce (mózg-> brzuch). Zmarły jest ładnie zszywany, myty, i może zostać pogrzebany.
Wiem, że to brzmi przerażająco. I tak też było na sekcji. Jak z horroru. Mimo wszystko nie miałam koszmarów nocnych ani odruchów wymiotnych na samą myśl. To jest dla nauki. Nie ma żadnego znieważania zwłok czy niepotrzebnych cięć itd. Na pewno pójdę jeszcze na jakąś sekcję zwłok, bo wiele można się podczas niej dowiedzieć. Pierwszy raz widziałam płuca czy mózg bez konserwacji w formalinie. Mogłam zobaczyć, jak naprawdę wyglądamy w środku, nie tylko zdrowi, ale też chorzy.
U nas z tym wkładaniem narządów to nie do końca na swoje miejsce, raczej po prostu wrzucają wszystko jak leci, byle się mieściło, bo potem i tak ciało się zaszywa, I druga kwestia, pewnie to zależy od zakładu, ale u nas patomorfolog jest jeden i on bada poszczególne narządy, a innymi sprawami, jak rozcinanie żeber, wyciąganie narządów, czy później zszywanie, zajmuje się technik.
OdpowiedzUsuńCo do zapachu to w dzisiejszych czasach sale sekcyjne mają na ogół na tyle dobrą wentylację, że przy samych zwłokach prawie nie czuć zapachu, przynajmniej na patomorfologii, bo jak się pójdzie na medycynę sądową i trafi na jakiegoś topielca to już znaaacznie gorzej ;)
Medycyna sądowa dopiero na piątym roku, mam czas się przygotować psychicznie :D
UsuńJa bym określił zapach jako mdły i slodki- nie jest jakiś charakterystyczny, ale jak po wyjściu z prosektorium zaleci coś ze studzienki ściekowej albo smażysz mięso, to te akcenty odnajdziesz.
OdpowiedzUsuńZ tym otwieraniem przez patomorfologa/med. sądowego różnie bywa, w 80% przypadków najbardziej krwawymi i emocjonującymi scenami zajmują się technicy, a lekarze ograniczają się do sekcjonowania narządów ;).
Mózgu nigdy nie wkładamy z powrotem do czaszki bo wypłynąłby nosem. Najczęściej jest zaszywany w jamie brzusznej, a głowę wypełnia się gazą.
Częściej niż same narządy pobiera się krew/mocz/ciało szkliste. W zależności od "rodzaju śmierci" sekcja jest uzupełniana o charakterystyczne próby, bądź badanie różnych objawów, np. próby wodne itp.
Pozdrawiam!
D.
O mózgu zapomniałam dodać, racja. Aczkolwiek o tym nosie to nie wiedziałam :D A co do pobierania próbek - akurat na sekcji, na której byłam, pobierali tylko wycinki wszystkich narządów, niczego innego. Chyba, ze zrobili to już wcześniej. Możliwe, że w sądówce czy jakichś podejrzanych śmierciach sprawy wyglądają troszkę inaczej.
UsuńRównież pozdrawiam :P
Mieliście już na studiach takie zajęcia? Myślałam, że medycyna sądowa jest gdzieś pod koniec studiów:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzęść grup była na sekcji zwłok w ramach zajęć z patomorfologii, to też jest część tego przedmiotu :) Tylko są to sekcje "patomorfologiczne", czyli zazwyczaj zmarli z niewiadomych za bardzo przyczyn w szpitalu. A medycyna sądowa, zgadza się, jest na 5. roku. Na nich chodzi się na sekcje z sądówki, które dotyczą śmierci w niejasnych okolicznościach, np. w domu. To tak w skrócie :)
UsuńBardzo proszę o informację, bo spieramy się z koleżanką: czy ciało po sekcji jest czymś "wypychane" np gazą? Nie mówimy tu o mózgu tylko o jamie brzusznej. Jeśli tak to w jakim celu jest to robione. Bardzo proszę o odpowiedź.
OdpowiedzUsuńKończę kurs na laboranta. Jama brzuszna nie jest niczym wypychana,wkłada się narządy i wypełnia się szyję zwijając ligninę. Zszywa się ładnie i po sekcji��
UsuńWkładana jest gaza, by żadne płyny nie wydostały się przez usta :)
Usuń